Poznaj Eco&More
Eco&More nie powstało w ciągu jednej cudownej myśli. Dziś mam pomysł, jutro wdrażam go w życie. Tak nie było… Dojrzewanie idei to proces, który rodzi się często długo i w bólach. Czasami czasoprzestrzeń się zagina i wszystkie składniki potrzebne do stworzenia dobrego wywaru po prostu idealnie się mieszają. Ale mieszanie musi trwać, żeby te składniki nie podzieliły się z powrotem. Czasami trzeba dodać coś nowego, czasami uszczknąć trochę jakiegoś ingredientu. Ot cały czas mieszając. Naszym jedynym konserwantem w tej miksturze jest zrozumienie i przyjaźń. Gdyby nie to, dawno by nas nie było.
To zacznijmy naszą opowieść w 2009 roku, w Londynie. Ano tak, emigranci. No cóż, w życiu trzeba popróbować różnych smaków…
Londyn, piękne miasto, niezwykle szybko żyjące, pełne wpływów z całego świata, a jednocześnie dostojne w swej tradycji, koronie, elegancji i tej wszechobecnej woni arystokracji. Przyjechaliśmy tam z dwóch zakątków świata: jedni z Polski, drudzy z USA (po długiej przygodzie za Oceanem). Pierwsi spotkali się Marcin i Damian. Jak to było dokładnie, to nie wiem, bo mój mąż, niby skory do dzielenia się ze mną odczuciami, jakoś tak po prostu wspomniał, że poznał „super gościa”. I w ogóle to zaprosił go z całą rodziną do nas do domu. Ha, jak zwykle niespodzianka.
No i przyjechali. Rodzinka Kalinowskich: Magda, Damian, Adaś, a w brzuchu wysoko pod piersią, Natalka (jak się później okazało). Adaś, młodszy o rok od mojej córki Oli, przywitał się z nami tak piękną polszczyzną i to w wieku dwóch latek, że nie mogłam wyjść z podziwu. Na dodatek przywieźli przepyszne ciasto…
W ogrodzie spędziliśmy cały dzień. Ola i Adaś bawili się, jakby znali się od zawsze (jakoś tak mają oboje, że rozumieją się bez słów…bo moja Ola to nie za bardzo mówiła, a jak już to zaczynała po polsku, a kończyła po angielsku). Starsze moje dziecię zachwycone opowieściami nowej cioci o USA (była na etapie High School Musical, kto zna, zrozumie) siedziało grzecznie i przynosiło tylko co chwila nowe kawałki pysznego ciasta. I tak jedno popołudnie, i kolejne, i wyprawa do pięknego zamku, i muzea, i Sylwester…. po prostu się złożyło.
Magda w tym czasie założyła swój sklep ekomaluch.pl Wprowadzała jako pierwsza do Polski najprzedziwniejsze ekorozwiązania. A wszystko w duchu innowacji i stosując najnowsze trendy e-commerce. Ja wieczorami pomagałam jej nieco, po prostu wklepując produkty na stronę. Wieczorem dostawałam dane, a rano były. Potem w ciągu dzieci do szkoły, a ja do mojej wymarzonej, wyczekanej pracy. Jestem architektem krajobrazu. Rośliny to moja pasja i magia.
Przyszedł czas powrotu do Polski. Najpierw oni, potem za rok my. ekomaluch rósł sobie już niezależnie od nas. Po powrocie Magda i Damian zaproponowali, żebym dołączyła do ich zespołu, odpowiadając w połowie za działania marketingowego, wizualizacje, a w drugiej części za rozwijanie B2B. Biuro mieściło się wtedy w piwnicy w jednej z willi na Żoliborzu.
Pewnego wczesnojesiennego popołudnia 13 września 2011 podpisaliśmy u notariusza akt powstania nowego tworu: Eco and More Sp. z o.o.
Pierwsza siedziba firmy była na Marymoncie. W pokoiku na pięterku mieścił się ekomaluch i Eco&More, a pod nami nasz magazyn, czyli 50m2 idealnych produktów dla naszych dzieci. Tylko nasz magazynier Tomek o posturze szpilki był w stanie swobodnie przemieszczać się po tych zakamarkach.
…
Wiele wody upłynęło od tego czasu. Porodziły się dzieci, pozdarzały się historie. Ciągle mieszamy naszą miksturę. Eco&More jest nadal wspólną ideą i nadal dużo konsultujemy. Na co dzień firmę prowadzę razem z mężem Marcinem, który porzucił wielki świat garniturów dla naszego wspólnego dzieła, idealnie zna się na liczbach i Excelach (w końcu olimpiada z matematyki i fizyki zobowiązuje), a przy okazji co chwila przychodzi do mnie ze zdaniem: mam plan… i co gorsza wdraża go w życie! A w tym wszystkim między kartonami i Excelami nasze piękne Córki oraz mały Synek, którzy nie cierpią naszych komputerów i komórek wiecznie zajętych.
Eco&More rośnie sobie spokojnie dając nam możliwość poznawania ludzi, światowych odkryć, magii natury, zdrowego podejścia do życia. Dzięki tej pracy spotykamy ludzi z pasją, dowiadujemy się, że można coś zrobić inaczej, że nasze babcie i mamy miały ogromną mądrość życiową, że młodzież co chwila wpada na nowe pomysły, że każdy może być innowatorem.
Świat to ogromny ekosystem, w którym wszyscy jakoś od siebie zależymy, ziemia, słońce, energia, istoty żywe… Energia przepływa, nie ginie. I od nas zależy, jaka do nas wróci.